WHO, czyli Światowa Organizacja Zdrowia opisuje zdrowie psychiczne jako dobrostan w różnych obszarach naszego funkcjonowania – fizycznym, psychicznym i społecznym.
Dobrostan fizyczny, czyli “kontakt” z własnym ciałem.
Czy zatem chwilowe zmęczenie, i/lub niewyspanie świadczy o tym, że coś z naszym zdrowiem psychicznym jest nie tak? Jeśli jest to stan jednodniowy lub ewentualnie kilkudniowy – co do zasady nie. Lecz sytuacja, w której trwamy w takim stanie kilka tygodni, czy miesięcy – zdecydowanie nie wpływa korzystnie na nasz “dobrostan”.
Kontakt z własnym ciałem oznacza słuchanie swoich potrzeb i tego co nam sygnalizuje organizm. Dobrostan fizyczny to sytuacja, w której np. nasze ciało jest zestresowane, więc my dajemy mu przestrzeń na regenerację i relaks. Dla jednych będzie to aktywność fizyczna, dla innych wieczór pod kocem z książką.
Dobrostan psychiczny, czyli równowaga w duszy i głowie.
Tutaj można zadać sobie pytanie, dlaczego równowaga, a nie “spokój” ducha? W idealnym świecie, wszyscy chodzilibyśmy ze szczerym uśmiechem na twarzy i spokojem w głowie. Jednak rzeczywistość jest inna. Zdrowe emocje, to także smutek, złość, czy nawet lęk.
Dlatego zdrowie psychiczne to równowaga, pełen wachlarz emocji i indywidualna dawka samoświadomości.
Dobrostan społeczny, czyli zdrowe relacje.
Co kryje się pod hasłem “zdrowe relacja”? Wszystko to, co sprawia, że czujesz się w nich komfortowo i bezpiecznie. Zarówno w tych miłych sytuacjach, jak i wtedy, gdy dochodzi do konfliktu. Zdrowe relacje to właśnie te relacje, w których jest przestrzeń na niezgodę, złość, smutek.
Wbrew pozorom, dbanie o zdrowie psychiczne to ciężka harówka. Trzeba się wysypiać, dobrze odżywiać, uprawiać aktywności fizyczne, obserwować ciało, dbać o samoświadomość. Kto na to ma czas? Pamiętam zdanie, które usłyszałam kiedyś w gabinecie psychologa – “Pani Olimpio, nic się Pani nie stanie, jak się Pani o siebie zatroszczy. Proszę spróbować.”. Po kilku latach mocno do mnie wróciło, gdy już nie było innego wyjścia. Mogłam pogłębiać stan, w którym byłam – czyli nerwicę lękową lub o siebie zadbać. Chyba nie muszę tłumaczyć, którą drogę wybrałam.
Poniżej najważniejsze obszary, o które należałoby się zatroszczyć, jeśli chcemy, aby zdrowie psychiczne nam dopisywało.
jakościowy sen
Dobre spanko to życie. Nie będę wchodzić w to, ile h każdy z nas powinien spać, bo to bardziej złożony proces. Bardzo ciekawy podcast w tym temacie, możecie wysłuchać tutaj:
Sen to czas na regenerację naszego organizmu i oczyszczenie mózgu z toksyn. Potrzebujemy tego czasu każdego dnia. Snu nie da się “nadrobić”. Jeśli natomiast rozpoznajemy u siebie problemy ze spaniem, takie jak np. długi czas zasypiania, częste wybudzanie się w nocy, szczękościsk nocny, intensywne koszmary – powinniśmy potraktować to jako jeden z sygnałów ciała, które mówi nam “halo! Zaopiekuj się mną”.
zdrowe odżywianie organizmu
Jaką dietę wybrać, aby wspierać zdrowie psychiczne? Odżywianie intuicyjne, dietę bezglutenową, wegańską, dietę keto? Nie odpowiemy na to pytanie. To będzie punkt o tym, żeby jeść dobrze – cokolwiek to “dobrze” dla naszego organizmu oznacza. Z pewnością oznacza – regularnie. Kto nigdy nie zapomniał o obiedzie przez ilość pracy, niech pierwszy rzuci kalarepą. Kolejna kwestia to apetyt a stres, czyli relacja z cyklu “to skomplikowane”. Jedni zajadają, inni nie są w stanie jeść. To nie jest zdrowe i dobre dla naszego organizmu, a chcemy aby było inaczej.
nawodnienie
Dietetyk, dentysta, urolog, dermatolog, trener personalny, nawet weterynarz mówi – należy pić dużo wody! Wszyscy nam to mówią, a my robimy z tym co chcemy. Musimy instalować sobie aplikacje przypominające o piciu wody na tel., co i tak często kończy się wyłączeniem powiadomień. Małe odwodnienie może wpłynąć już na pracę naszego mózgu. Spada nam koncentracja, boli głowa, obniża nam się nastrój, co uruchamia błędne koło.
rozładowywanie stresu
Wyeliminowanie stresu z życia jest niemożliwe. Próbowałam 😉 Mamy jakiś wpływ na ilość sytuacji, które go generują. Z niektórych wydarzeń, spotkań, projektów – możemy zrezygnować, ale nawet sam fakt rezygnacji generuje już pewną dawkę stresu. Okazuje się, że w życiu chodzi o to, aby:
Jeśli dobrze opanujesz te 3 punkty, być może doprowadzisz do stanu świadomości, w którym wiedząc, że wydarzyło się coś, co dla układu nerwowego było obciążeniem – dostarczysz sobie relaks i przestrzeń do odprężenia, zanim ciało samo zacznie się tego domagać. Taki poziom samoświadomości to złoto!
rozwój mentalny
Dla każdego może to oznaczać trochę co innego – chodzenie na terapię, czytanie książek rozwojowych, słuchanie wywiadów, rozwój duchowy, mix wszystkich możliwości. Najważniejsze aby działało i sprawiało, że żyjesz bardziej świadomie, żyjesz w zgodzie ze sobą. To nie zawsze prowadzi do tego, że od razu żyje nam się łatwiej. Świadomość to trudna sztuka, ale warta uwagi.
Olimpia Jenczek
MamyPodobnie
Kobieta wysoko wrażliwa z nerwicą lękową, w świecie pełnym bodźców. W stałej relacji z kreatywnością, którą najlepiej określa “love-hate relationship”. Cechuje ją lekkość w dzieleniu się doświadczeniami z kategori “trudne” oraz “tematy tabu”. Czuje (czasem za mocno), doświadcza, sprawdza, dojrzewa, poznaje siebie, stale uczy się ufać sobie.